czwartek, 14 marca 2019

Maria Zdybska "Wyspa mgieł"

Książka, która zachęciła mnie obiecującym opisem i bardzo wygodną do czytania czcionką ( to mimo wszystko bardzo ważna cecha książki) ... I na obietnicach się skończyło.
Zacznijmy od początku. Lirr, to dziewczyna, która morze wyrzuciła w pirackie rejony. Zaopiekował się nią kapitan piratów i po rehabilitacji zostaje przywieziona na stały ląd,gdzie zaopiekowała się nią rodzina książęca. Jak na młodą dziewczynę z tego typu opowieści przystało,jest nieprzeciętnej urody,inteligentna, buntownicza. Zaprzyjaźnia się z księciem,(oczywiście przystojnym i czarującym)  który okazuje się, że jest magiem.Postanawiają razem ruszyć na poszukiwanie przygód. Akcja się rozwija,ale jednak fabułą mnie wciągnęła. Dlaczego? Samo brzmienie imienia Lirr nasyciło mnie antypatią. Potem postawa dziewczyny przypominającą femme fatale i jej zachowanie jako zarozumiałej damy, niczym nieuzasadnione,bo przecież straciła pamięć i zniknęły wszelkie wspomnienia. Nie dziwię się,że wśród książęcej rodziny wzbudziła taką niechęć. Książkę "zmęczyłam" ,przerażona zobaczyłam zdanie : ciąg dalszy nastąpi. Książka jest nijaka,schematyczna. Po drugą część już nie sięgnę,wolę przeznaczyć czas na ciekawsze książki,które czekają na mnie półce w bibliotece. Oprac.K.G.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz