czwartek, 26 listopada 2020

Sarah J. Maas "Szklany tron"

 Zadziwiające jak często przyciągają nas okładki książek. To właśnie dzięki temu po raz pierwszy zwróciłam uwagę na serię "Szklany tron". Kiedy okazało się, że ma kilka części, wiedziałam już, że na pewno ją przeczytam. Kocham długie historie. Można się wtedy zżyć z głównymi bohaterami, obserwować zmiany, jakie w nich zachodzą oraz poznawać głębiej ich świat. Nie po raz pierwszy mam styczność z długą serią, ale na "Szklany tron" zbierałam się ponad pół roku. Teraz wiem, że za długo zwlekałam...
Jak na razie przeczytałam tylko pierwszą część. I jestem nią zachwycona! Autorka wykreowała niezwykłą bohaterkę. Jasnowłosa piękność z ciętym językiem, luzackim podejściem i najniebezpieczniejsza zabójczyni na świecie w jednej osobie. Już po pierwszych stronach, wiedziałam, że z Cealeną nie da się nudzić. Choć ma za sobą wiele bolesnych przeżyć, a pobyt w Endovier daje się we znaki, to nie opuszcza ją nadzieja, że kiedyś uda jej się odzyskać wolność. Jak się okazało, nie musiała długo czekać na okazję. Sam książę Adarlanu ma dla niej propozycję nie do odrzucenia. Wygranie turnieju, by stać się Królewską Obrończynią to dla niej pestka, czyż nie? No właśnie niekoniecznie / otóż nie. Co prawda została wyszkolona na zabójczynię, ale pojawiły się pewne komplikacje. Inni uczestnicy turnieju zaczynają ginąć w niewyjaśnionych okolicznościach. Czy Cealena rozwiąże zagadkę, zanim sama stanie się ofiarą?     Oprac. F.K. 

Szklany tron. Tom 1


 

wtorek, 24 listopada 2020

Mieczysław Gorzka „Iluzja”

 Z autorem po raz pierwszy spotkaliśmy się czytając „Martwy sad”. Teraz przyszła kolej na „Iluzję”. Podobnie jak w pierwszej części ponownie spotykamy komisarza Marcina Zakrzewskiego. Tym razem sprawa dotyczy odnalezionych przez ekipę remontową na poddaszu wrocławskiej kamienicy zmumifikowanych zwłok kobiety. Wkrótce dochodzi do kolejnych morderstw. Okazuje się, że wszystkie osoby znały się.
Marcin, który po poprzedniej sprawie odszedł z komendy wojewódzkiej zostaje włączony do zespołu śledczych, którzy mają rozwiązać zagadkę. Próbuje zapanować nad panującym śledztwie chaosem, wierząc, że to będzie jego ostatnia sprawa. Ale może chaos jest częścią planu, iluzją pozwalającą sprawcy zniknąć bez śladu? Zakrzewski powoli uświadamia sobie, że jest ważnym elementem tego planu i zabawką w rękach wciąż nieuchwytnego mordercy.

Przyznaję, że czytanie książki zajęło mi trochę czasu, ale nie dlatego, że była nudna. Została nasycona mnóstwem faktów, stąd te niemalże 600 stron. Być może nie każdy przepada za tak rozbudowanymi i nasyconymi książkami, lecz chyba taki już jest po prostu styl autora. W książce przez cały czas coś się dzieje i mamy mnóstwo zwrotów akcji, czasami wprost niewiarygodnych. Przyznaję, że trudno było odgadnąć kto odpowiada za zbrodnie. Niektórzy mogą być mocno zaskoczeni finałem powieści, takim w iście Bondowskim stylu, ale myślę, że szczególnie młodszym czytelnikom powinno się spodobać. Inny klimat niż w „Martwym sadzie” – mniej nastroju grozy, więcej akcji, momentami pędzącej na łeb, na szyję. Inaczej, ale czy to znaczy gorzej? Oprac. A.D.

Iluzja. Cienie przeszłości. Tom 2


Marta Obuch „Francuski piesek”

 Ludzie dzielą się na takich, którzy mają pazur, i na takich, którzy obgryzają paznokcie.

 

To cytat z powieści Marty Obuch, a jej bohaterki zdecydowanie należą do tych z pazurem. „Francuski piesek”, bo to o nim mowa, stanowi kontynuację wydanej w 2013 roku komedii kryminalnej „Łopatą do serca”, która przyczyniła się do popularności autorki i przysporzyła jej grona wiernych fanek.

Michalina zostaje właścicielką uroczego domku i dużego ogrodu, ale musi zakasać rękawy i sama zająć się remontem. Niestety nie może liczyć na swojego ukochanego, bo ten ma mnóstwo pracy. Za to do pomocy jest chętny nowy sąsiad – Luk, wyśmienity kucharz, z pochodzenia Francuz (w połowie). Misia chciałaby mu wynagrodzić starania, dlatego przygotowuje uroczystą kolację. Poda żaby i ślimaki, ale najpierw musi je złapać… Jakby tego było mało, przygarnia pod swój dach Ryszardę, byłą kochankę swojego byłego męża i odtąd na Akacjowej zaczynają się dziać dziwne rzeczy…
Tymczasem przyjaciółka Misi, Zuza znów oblała egzamin na prawko, po raz dwunasty, wściekła grozi egzaminatorowi śmiercią. Jest zdecydowana kupić egzamin, jednak ... egzaminator pada trupem. Czy słowa rzucone w złości zemszczą się na naszej bohaterce? I co na to wszystko powie jej ukochany komisarz Marchewka?

Kuchnia francuska, tajemniczy sąsiad i przestępcy, a do tego zagadka starego domu – mieszanka co najmniej pikantna! Smacznego!!! Oprac. A.D.

Francuski piesek


poniedziałek, 9 listopada 2020

Caleb Carr „Miasteczko Surrender”

 Doktorzy Trajan Jones i Michael Li kilka lat temu zostali wyrzuceni ze swojego rodzinnego miasta, Nowego Jorku, do małego Surrender, a właściwie w jego okolice – do Shiloh, farmy ciotecznej babki Trajana. Obaj są profilerami i w Nowym Jorku zajmowali się rozwiązywaniem spraw morderstw i obnażaniem zakłamania wszelkich jednostek kryminalistycznych, które fałszowały dowody w sprawach. W Shiloh, na zesłaniu, pracują jako wykładowcy na uniwersytecie Albany, prowadząc swoje zajęcia zdalnie z wnętrza starego wraku JU-52. W wolnych od wykładów chwilach pomagają lokalnej policji przy rozwiązywaniu najbardziej skomplikowanych spraw zabójstw, jakie zdarzają się w okręgu Burgoyne. Któregoś wieczoru zostają poproszeni o towarzyszenie zastępcy szeryfa, ponieważ znaleziono już trzecie ciało nastolatka, którego śmierć wygląda na zwykłe samobójstwo. Jones i Li angażują się w śledztwo. Z pozoru dość nieskomplikowana sprawa zaczyna zataczać coraz szersze kręgi, opierając się nawet o władze okręgu i o gubernatora stanu Nowy Jork… Kto właściwie pociąga za sznurki i jaki ma w tym wszystkim cel?
Nie spodziewajcie się typowego kryminału. Akcja książki toczy się wolno, czasem nawet bardzo wolno. Dla niektórych może być zbytnio przegadana. Długie dyskusje pomiędzy bohaterami, analiza przebiegu śledztwa i motywów postępowania sprawców i ofiar. Momentami trzeba się wykazać dużą cierpliwością w śledzeniu scenariusza zdarzeń. Ale wydaje mi się, że to właśnie tworzy bardzo oryginalny klimat tej powieści. A jednym z najbardziej oryginalnych pomysłów jest rzut oka na współczesny styl pracy organów ścigania, specjalistów kryminologii, agentów służb wywiadowczych, przedstawicieli polityki społecznej, czy członków systemu prawnego. Wszechobecna niekompetencja, korupcja, pragnienie władzy, tuszowanie świadectw prawdy, mistyfikacja dowodów, oraz podporządkowanie politycznym priorytetom. Oprac. A.D.


Leszek Herman „Sedinum: wiadomość z podziemi”

Piątek wieczór. W centrum Szczecina, zupełnie niespodziewanie, zapada się parking nowego biurowca, odsłaniając tajemniczy tunel, na którego końcu znajduje się komnata z ciężarówką z okresu II wojny światowej. Za jej kierownicą znajdują się zwłoki żołnierza, a na pace spoczywa sarkofag. I to właśnie z nim wiążą się losy trójki głównych bohaterów – architekta, dziennikarki i potomka starej pomorskiej rodziny. Tajemnicza ciężarówka i jeszcze bardziej niezwykły ładunek, szybko stają się obiektem zainteresowania sporego grona osób, które to związane są ze Szczecinem. Miasto to jest zresztą punktem, wokół którego kręci się cała akcja książki, nawet wtedy, gdy główni bohaterowie je opuszczają w poszukiwaniu kolejnych wskazówek, zbliżających ich do rozwiązania zagadki zwłok i sarkofagu. A ta, praktycznie z każdą nową informacją, zdaje się coraz bardziej zapętlać. Okazuje się bowiem, że sarkofag skrywa ciało jednego z najznamienitszych książąt pomorskich, związanego z Templariuszami. Stąd już prosta droga do Loży Masońskiej, która to odgrywa w całej historii niepoślednią rolę.

Autor całymi garściami czerpie z historii Szczecina. Zabiera czytelnika w niezwykle barwną podróż od I do XXI wieku – zawalony budynek, szkielet niemieckiego oficera z tajemniczym listem, sarkofag Barnima IX, ród Gryfitów, Templariusze, masoni, Werewolf, malarze, rzeźbiarze, wynalazcy, Rzymianie, różokrzyżowcy, twórcy tajemniczych budowli, zakon kartuzów, a nawet ... dinozaury. I do kompletu trójka współczesnych pogromców tajemnic i legend, niczym z powieści Dana Browna. Książka powinna spodobać się nie tylko mieszkańcom Szczecina. Oprac. A.D.


Ken Follet „Człowiek z Sankt Petersburga”

 Ken Follet jest uznaną marką i gwarantuje najwyższą jakość. "Człowiek z Sankt Petersburga" może nie jest tej klasy powieścią co "Filary ziemi", niemniej zawiera w sobie wszystko, co powinna dobra powieść sensacyjna zawierać: prawdziwe historyczne tło, wiarygodna intryga polityczna, dobry opis tła społecznego i kulturowego. Pewnego dnia do Londynu przyjeżdża pewien człowiek imieniem Feliks. Przybywa z Rosji, aby popełnić morderstwo, które zmieni historię świata. Przeciwko niemu zostaje postawiona na nogi całą angielską policję, zaangażowano pewnego przebiegłego i wpływowego lorda, a także młodego ... Winstona Churchilla. Ale czy takie siły są w stanie powstrzymać człowieka z Sankt Petersburga...

Najpierw pozytywy - dobrze odwzorowane realia ekonomiczne, kulturowe i społeczno-obyczajowe przełomu ery edwardiańskiej i Windsorów, w przededniu I Wojny Światowej, łącznie z nadchodzącymi globalnymi zmianami (ruchy rewolucyjne, sufrażystki). Dobre opisy londyńskich dzielnic, zarówno tych prestiżowych jak i biednych, robotniczych i żydowskich czy też przedstawienie etykiety dworskiej, "pasjonującego" przeciętnego dnia klas rządzących. Niestety z drugiej strony książka dość mocno przegadana, no i finał pojawiający się jakby znienacka i do tego, moim zdaniem, infantylny a nawet trochę nierealny. Mimo to książkę czyta się dobrze i może stanowić przyjemną rozrywkę. Oprac. A.D.