wtorek, 7 kwietnia 2020

Neil Gaiman "Ocean na końcu drogi"


Historia się zaczyna, kiedy nasz ponad czterdziestoletni bohater (nie dowiadujemy się jak ma na imię, przez całą książkę pozostaje nienazwany) wraca do swoich rodzinnych stron w hrabstwie Sussex, w Anglii na pogrzeb krewnego. Chcąc jednak uniknąć kontaktu z rodziną, zaczyna bezcelowo jeździć po mieście. Trafia do swojego domu, gdzie odżywają wszystkie jego dziecięce wspomnienia począwszy.
Jest to jedna z najlepszych książek, jakie wyszły spod pióra tego autora. Opowieść dla dorosłych o dzieciństwie czy dziecięca historia dorosłego? Nie mamy tu typowego bohatera o tajemniczym pochodzeniu czy wyróżniających go zdolnościach. Samotny, bez przyjaciół, jego jedyny bliski mu świat to czytanie książek. Odrzucany przez rówieśników, jak reszta - bity przez starszych, powtarzających klasę. Tak samo rodzina chłopca nie jest specjalnie wyjątkowa. Rodzice mają strasznie trudną sytuację finansową przez co wynajmują pokój w ich domu. I wszystko pozostało by pewnie bez zmian, gdyby nie to, że pewnego dnia jeden z najemców postanawia zabić kotkę chłopca i popełnić samobójstwo w ich samochodzie. Wtedy chłopiec poznaje trzy kobiety z farmy na końcu drogi. Najmłodsza z nich twierdzi, że jej staw to ocean. Najstarsza pamięta Wielki Wybuch.
W książce najbardziej podobał mi się styl narracji, który sprawia, że tak właściwie do końca nie wiemy, czy przedstawione wydarzenia działy się naprawdę czy jest to wyobraźnia dziecka, które stara się zrozumieć pewne dziwne sytuacje. A może umysł dorosłego po traumie, który musiał oswoić się ze złymi wspomnieniami z dawnych lat. Po przeczytaniu, większość z nas (w tym ja) będzie skłonna do pierwszej wersji, ale autor pozostawia nam lukę, którą możemy wypełnić wg naszego własnego osądu. Świat wykreowany przez Gaimana jest mroczny i niebezpieczny, nie wszystkim on trafi do gustu. Oprac. Z.W.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz